Dlaczego pary jednopłciowe mają mieć gorzej niż pary heteroseksualne? - pytała w Rozmowie Radia Super FM aktywistka Lambda Polska Monika "Pacyfka" Tichy krytykując założenia ustawy o statusie osoby najbliższej w związku i umowie o wspólnym pożyciu. Rozwodnik Kosiniak-Kamysz wychodzi i daje do zrozumienia, że "jesteśmy gorsi" - przekonywała Tichy.

Premier Tusk, kiedy mówił 100 konkretów na 100 dni, bardzo się miło uśmiechał do gejów i lesbijek. Natomiast jeżeli wychodzi rozwodnik, żyjący w niesakramentalnym związku, Kosiniak-Kamysz i mówi okrężną drogą, ale w praktyce to się do tego sprowadza. Nie jesteście nam równi, jesteście obrzydliwymi. Słowo na penie użyję na antenie. I ja tutaj będę decydował o tym, że wy będziecie gorsi - stwierdziła aktywistka.

Osoby w związkach homoseksualnych są na marginesie, w prawnej "czarnej dziurze" - oceniał radca prawny Radosław Korniluk. Dodawał, że według zapowiedzi proponowana ustawa w jakiejś części to zmieni - ale tylko techniczno-prawnie.

- Dziedziczenie jest jednym z takich obszarów, ale oczywiście kwestia opieki zdrowotnej, prawa do informacji medycznej, prawa do zabezpieczenia społecznego. Tych elementów nie da się przeskoczyć jakąś tam umową notarialną dzisiaj. Jeżeli w nowym prawie pojawi się taka możliwość, to jest to jakiś krok do przodu rzeczywiście. Natomiast jest to niewątpliwie daleko idący kompromis, który jak sądzę nie będzie zbyt wielu zadowalał - mówił Korniluk.

Goście Rozmowy Radia Super FM podkreślali, że w czasie rządowej zapowiedzi, nikt w stosunku do ustawy o statusie osoby najbliższej nie mówił o gejach, lesbijkach czy środowisku LGBT. A, jak mówiła "Pacyfka" Tichy skoro niektórzy posłowie koalicji już zapowiedzieli, że jej nie poprą - to aktywiści nie spodziewają się pod dokumentem także podpisu prezydenta.